Kiedy odejdziesz, nie zostawiaj już nigdy za sobą letnich powiewów. Zabierz je proszę, daleko stąd, w otchłań bez kresu. Kiedy odejdziesz, nie zostawiaj mi na pożegnanie swego oddechu. Weź jego ciepło z moich rąk, niech i one już się leczą.
Gdy mnie opuścisz, zostaw okno północne otwarte, by zaprosiło wiatr. A on niech wieje mocno i zbiera wszystkie martwe wspomnienia. Nie pisz, że nie chcesz, napisz tylko po co było tyle czasu to ukrywać. I udawać, że to wszystko może kiedyś jeszcze wyjdzie.
Kto chciał mieć bajkę własną, wie że ognie jednak łatwo gasną. A potem zostaje żar, którego dogasić często nie ma jak. Na co to komu było kto pozwolił, by się tak ukrwiło. A przecież im coś rośnie dłużej, tym bardziej boli i wyrwać trudniej.
I niech patrzą liście, tak łatwo upaść jak one wszystkie. Niech kwiaty zobaczą, że ludzie choć tańczą razem, sami płaczą. I niech patrzą liście, tak łatwo upaść jak one wszystkie. Niech kwiaty zobaczą, że ludzie choć tańczą razem, sami płaczą.
I niech patrzą liście, tak łatwo upaść jak one wszystkie. Niech kwiaty zobaczą, że ludzie choć tańczą razem, sami płaczą. I niech patrzą liście, tak łatwo upaść jak one wszystkie. Niech kwiaty zobaczą, że ludzie choć tańczą razem, sami płaczą.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.