John zatrzymał się w pół drogi Żeby wyprostować nogi I zdjąć buty, w których przeszedł setki mil Musiał stanąć choć na chwilę Bo go siodło piło w tyle Ale wtedy właśnie się zjawiłaś ty
Takiej nikt by nie wymyślił Taka nawet się nie przyśni Choćbyś, bracie, co dzień miał koszmarne sny Złapał Johnny buty w ręce Grzecznie skłonił się panience I nikt o nim więcej tam nie słyszał nic
Jak huragan, jak tornado Jak spłoszone nagle stado Gnał przed siebie, byle tylko dalej stąd No bo gdyby się zawahał Teraz by w kapelusz płakał I Halloween miałby z nią przez cały rok
Ktoś tam gdzieś jest zakochany A John, biedak, chłop ścigany Przez te baby, co polują na nich wciąż Gdyby nie te szybkie buty Dawno byłby już przykuty Gdzieś do baby i chałupy jako mąż
Jak huragan, jak tornado Jak spłoszone nagle stado Gnał przed siebie, byle tylko dalej stąd No bo gdyby się zawahał Teraz by w kapelusz płakał I Halloween miałby z nią przez cały rok
Chociaż pustki ma w kieszeni Wolność sobie wyżej ceni Nigdy już się nie ożeni, chyba wiesz Bo tam za nim jedzie Mary Ma nabite rewolwery I dokument, że wciąż żoną jego jest
[2x:] Jak huragan, jak tornado Jak spłoszone nagle stado Gnał przed siebie, byle tylko dalej stąd No bo gdyby się zawahał Teraz by w kapelusz płakał I Halloween miałby z nią przez cały rok
I Halloween miałby z nią przez cały rokTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.