Święty człek utracił moc Nie ma już siły w Jego snach Starcze nadzieje zakrył mrok I pszenne pola zalała mgła
Inny mąż powiedział zrobię to Dajcie buławę, poprowadzę Was Chwała zwycięzcom, portowy świt Lech, Czech i Rus, mleko i miód
Na pochyłe drzewo wskoczył niby wąż Wskazał palcem owoc, śmieszny z niego czort Naturę zna człowieka, myk, żądze, tu i tam Tam setki, tu miliony niewinnyck gryzie piach
Chłepce krew z naiwnych dusz, w luksusie pławi się jak Lord Chłepce krew, cóż zrobić ma, skoro codziennie przybywa sił Zamknięty w plastik ludzki duch, nie patrzy w tył, nie patrzy w przód Bez cienia żalu ocłapy żreć, taki to czas, taki jest cel
Szlachetny, nieczuły na ból, nieczuły na gniew, wciąż wierzy bo chce Szybuje wśród szczytów, wśród chmur, niesiony przez wiatr I wolny jak ptak – gdański portowy świt
Dałem Wam jedyny taki dar Jedyną w swym rodzaju Moc Mieliście chamy złoty róg Jak zwykle został już tylko sznur
Na pochyłe drzewo wskoczył niby wąż Wskazał palcem owoc, śmieszny z niego czort Naturę zna człowieka, myk, żądze, tu i tam Tam setki, tu miliony niewinnych gryzie piachTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.