Nie po to jest poduszka Byś ją wyganiał z łóżka Choć dziś jeszcze ci się upiekło Z szacunkiem, mój drogi Ją podnieś z podłogi I bardzo ją grzecznie przeproś
W poduszce, kochany Są łez oceany I słowa chłodniejsze niż morze Są szepty przegranych I radość wygranych I prawdy najtwardszy orzech W niej słowa miłości I ziąb samotności Za padłym bez walki kochankiem W niej zęby zazdrości I wstyd za tych gości Co bladym wymknęli się rankiem
Nie po to jest poduszka Byś ją wyganiał z łóżka Choć dziś jeszcze ci się upiekło Z szacunkiem, mój drogi Ją podnieś z podłogi I bardzo ją grzecznie przeproś
Potrafi być ona Czułości spragniona Lecz liczę na inne słodycze I w niej gdybyś konał Jest twój konfesjonał Choć jeszcze ci tego nie życzę A gdyby – Bóg broń cię Na uczucia froncie Ktoś uległ nagłemu szałowi Potrafi być trzecia i czwarta w trójkącie I słowa nie powi mężowi
Więc jeśli od tego Nie klapnie ci ego Żyj w zgodzie z poduszką, kochanie Bo z tobą, kolego Nic jeszcze pewnego A ona w mym łóżku zostanieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.