Kiedyś, o jednej godzinie Na rogu wspomnień i milczeń Zegar, ten z placu Trzech Krzyży Rozmawiał z zegarem, tym z Wilczej
Ten z Wilczej cedził minuty Powoli sypał je miastu Ten z placu brzęczał pośpiesznie Tak jakby mało miał czasu
Dokąd tak gonisz, staruszku? - Ten z Wilczej zegar zapytał - Przecież od tego pośpiechu Sprężyna jak serce ci zgrzyta
Ten z placu uniósł wskazówkę Powoli, boć to już antyk I z tamtym trącił się gwiazdą Aż zadzwoniły kuranty
Bim bam, bim bam
Widzisz - zaskrzypiał po chwili - Ty już tu możesz tak chodzić Możesz się nigdzie nie śpieszyć Szczęśliwi nie liczą swych godzin
A ja tu szedłem i szedłem Po bruku brudnym i twardym Na którym ludzie ginęli A cóż dopiero zegary
Śpieszę więc teraz, by zdążyć Wspomnienia smutku w ulicach Zdmuchnąć jak pianę z obłoków Zmętniałą na kuflu księżyca
I długo jeszcze gwarzyły I tyle jeszcze wiem o nich Że sen je zmorzył serdeczny I zapomniały zadzwonić
Bim bam, bim bam
A gdzieś tam tramwaj zazgrzytał I gdzieś tam świt już posiwiał Bo nawet i bez zegarów Czas nieustannie przepływa
Bim bam, bim bam, bim Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|