Śmiej się, gdy zechcesz, z nadziei i marzeń albo się łudź, w pięknej dziewczynie zakochaj się strasznie albo ją rzuć.
Niech ci z miłości zostanie nie więcej niż cień czy gest — wszystko to było w francuskiej piosence i wciąż w niej jest!
Gdy chcesz, znajdziesz w niej każdy dzień z twoich dni, sprzed lat jakiś zmierzch, jakiś śmiech, czyjeś łzy.
I świata los, i twój los, które czas z sobą splótł — to jest właśnie to, parę słów, kilka nut.
Dachy w słońcu błyszczące jak łuska, c’est si bon, mon amour, que je t’aime — to jest zawsze piosenka francuska, ile lat dzisiaj ma, mniejsza z tem!
Gdy chcesz, znajdziesz w niej wszystko, czego ci brak: „tu m’aimes?” — powie „oui”, „kochasz mnie?” — powie „tak”, powie „tak”.
Tęsknić też umie i z tobą się bawić, i pójść na dno, skłamie, gdy trzeba, a kłamać potrafi jak mało kto.
Jakże bez kłamstwa w tym świecie wytrzymać? Wierz, jeśli chcesz! O tym wie każda francuska dziewczyna i piosnka też.
Gdy chcesz, znajdziesz w niej wszystko, czego ci brak: l’amour pour toujours c’est si bon — jeszcze jak!
Za parę sou albo mniej w niej nadziei, gdy źle, i wciąż wierzą jej, i wraz z nią śmieją się.
Słowa ciągłym użyciem zużyte, jak się zdarzy: raz merde, raz l’amour, Brel, Brassens i szczeniaki z bigbitem tak śpiewają, i Charles Aznavour.
Przez lata i dni jeszcze ton, jeszcze takt: „tu m’aimes?” — powie „oui”, „kochasz mnie?” — powie „tak”, powie „tak”.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.