Znów szlajam się po mieście, tu noce są piękne O ile patrzysz na nie przez dno w butelce Szatan do ucha szepce: "zawiń to w bletce" Ja to pieprzę, ogłupiać się dzisiaj nie chcę Nie mogę spać, nie mogę oddychać, jeść Kochanie, wybacz, dzisiaj chciałem sam się przejść Nie martw się o mnie, w mroku, jak w objęciach matki Tak czuję się bezpieczniej, im jestem starszy Mamo, nie popełniłaś błędu, wrócę przed świtem Znam te ulice, nie muszę bać się o życie Wolę przespać dzień, prowadzę życie nocne Jak rollercoaster, walczą emocje z rozsądkiem Mam mapę z gwiazd, kiedy bezchmurne niebo Wielki Wóz mnie doprowadzi nawet pijanego do domu Muszę odnaleźć się, dopomóż, Pośród bloków, syfu i blasku neonów.
Ktoś pytał mnie, czemu siedzisz tu kolejną noc Planuję znów, jak życiu tu wyrwać sos Chciałbym latać na systemach Air Max Nike A znowu kładę cały swój hajs na bar Myśli czarne, gęste, rozmowa jest wrogiem Czarne bardziej, niż marker zalany grogiem Noc, cień to kompan, wyrzuć kompas Doprowadzi do domu Cię, choćbyś ledwo stąpał Skradam po osiedlu się, istny złodziej Kradnę czas tym pętlom, znajdź analogię Odbieram im, to co najlepsze, dając poezję Niedopałki, kompleksy, wszystko zdepczę Środek ulicy, trasa, znów nie zważam Współosadnicy w adidasach, weź uważaj Stop, akcja, światła, to moja klatka Nie jesteśmy tymi, przed którymi ostrzegała matka nasTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.