Pamiętam biznesy wokół osiedlowych ławek. Tam były dogrywane, każdy czuł się losu Panem. Zawsze otwarty zeszyt. Jaranie - nigdy z umiarem. W kiermanie drobne na browarek i szamę.
Kilku poszło w to dalej. Kilku ostrzegałem. Kilku rad nie posłuchałem i wybrałem nocną zmianę. Pamiętam poranek - pierwsze przeszukanie. Szmatę z nakazem, później tłumaczenie mamie.
Żyliśmy ponad stan - każdy miał inny patent. Każdemu świat dał na odmulenie blachę. Setki szans. Sam wiem ile ich przespałem. Później bezradnie pięści niszczyłem o ścianę.
Złap życie za kark, pokaż ile jesteś wart. Liczy się meta, nie start. Nim zasypie mnie piach Chcę wszystko z siebie dać. Choć nie jest lekko. Przeszłość oddzielić grubą, czarną kreską.
(Kiedy to było?)
[RANE]
Yo Słońce w zenicie. Joint na ławce w cieniu. Szary bruk. Ściany od farby w spreju. Biały kruk - nasz album w podziemiu. Ziom... To było bardzo dawno temu.
Stare samplery. Bity jak Onar z Ośką. Wielkie plany. Płyty. Miało być głośno. Stary... Wiem, że czasem nie jest prosto Przeszłość nazwać przeszłością. Z kropką.
Przygoda z rapem nie stała się karierą. Obrazy w głowach, jak z kaset wideo. W których coś pękło. Coś się zacięło. Te płyty - było ich zero. Było, minęło.
Było nas pięciu, dziś jest nas trzech i Na zawsze w sercu Ci, którzy odeszli. Wciąż mamy to we krwi, bracie, wierz mi. A czas sypie czarne kreski...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.