Ten kamień, który w sercu noszę, pozostaw mi, Panie. Nie daj by czas jak lekarz-morderca spłynął na moje posłanie i... kamień z serca!
Tyłeś mnie razy wywiódł z legowisk niekochanych, że dziś mi, po latach tylu, nie plaster daj, lecz... kamyk.
Nie pozwól z gorączki tej powstać. Nie kuruj zapomnieniem. Chcę czyjąś jeziorną postać na pustej przechować scenie.
Ten, co mi kamień wsączył jak wino do krwi pustej, niczemu nie jest winien. Jest niebem i lustrem.
Nie ratuj mnie, Panie, nie tul, nie ciągnij na wódkę, ja już właściwie nie-tu, zebrałam szmatki... suknie...
Nie daruj mi w raju jabłek ni w celi — papieru i pióra. Ja Ci tak pięknie słabnę jak popołudnie w biurach.
Ach, lekko kamień mój dźwigać... Lżej niż po innych — pierścionki. Z nim umknę, wniebowzięta, jak w niebo biorą skowronki.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.