Przed świtem zabrakło mi dziś łez Przed świtem skończyły mi się łzy Tak wiele do opłakania miałam W oczach, moich oczach nie było żadnej łzy
Patrzyłam na konający dom Patrzyłam na twój spokojny sen Zapłakać, jeszcze raz zapłakać W oczach, moich oczach nie było żadnej łzy
Wiedziałam, muszę dzień nam urodzić Krew z niego zmyć Na plecy go wziąć Wiedziałam muszę przez próg go nieść I dźwigać go I toczyć go
Noc, w którą wyjdę brzemienna jest Przed słońcem i przynosi dzień I wstanę znów, żeby krew z niego zmyć I toczyć go I dźwigać go
O świcie zabrakło mi dziś łez O świcie skończyły mi się łzy Tak wiele do opłakania miałam W oczach, moich oczach nie było żadnej łzy
Patrzyłam na już umarły dom Patrzyłam na twój krwawiący sen Kto za mnie opłacze nasze ciała W które się wprowadził obojętności chłód
Wiedziałam, muszę wśród ludzi wejść Jak w uschły las z czucia odarty Noc, w którą wyjdę brzemienna jest Przed słońcem i przynosi dzień
I wstanę żeby, znów krew z niego zmyć I toczyć go I dźwigać go I wstanę, żeby przez próg go nieść I toczyć go I dźwigać go
Przed świtem zabrakło mi dziś łez Przed świtem skończyły mi się łzy Tak wiele do opłakania miałam W oczach, w moich oczach nie było żadnej łzyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.