Miałem być sobą - jakoś kurwa nie potrafię, Wersy, papier, papier, wersy - stale te same błędy, W głowie duży mętlik, nawet pamiętnik sampli, wciąż na tej pętli, Mówisz? Pokaż mi ścieżki, chciałbym posiadać chociaż jedno, wszystko tu ustalone, pragnę napisać że znowu płonę, życiem oczy zmęczone, staję na głowie, tyle ciosów moją stronę, bronię swojej racji nie chcę owacji, nogi już bez kontroli trakcji upadam nisko, gaśnie ognisko - gdzie się podziałaś iskro życie to boisko, wystawia graczy - wiem wygrana znaczy wszystko nie dla mnie, odrzucam kalkę, nie nazwę fartem -tego że tutaj dotarłem, znów powietrze biorę haustem dałeś mi oczy żeby widzieć dałeś też język żeby mówić z drzewa dostałem strugi - zawsze drugi co to kurwa? szereg? siebie tam stawiaj jestem wolny tylko czuję blizny jakie zadał kajdan gdzie jest autorament? ulecę jak poprzednie zdanie mam czas jeszcze na pisanie, w tym całym bałaganie co oferuję nachlanie i ćpanie, nie chcę tej drogi - Panie, obrałem własną - idę mimo iż ciasno jeszcze widać światło, to jest nadzieja - nie dostaniesz jej w genach kiedyś schema, czemu na Ziemii? Tutaj go nie ma, Wokół, tyle cierpienia Każdy do owocyjnego drzewa Miewam chwilę zwątpienia Czuję się inny stojąc w tłumie - nikt tego nie zrozumie Śmierć - Przestałem, już w nią nie pluję Tyle myśli tam sunie Rzeka nieporozumień we mnie odnalazła pierdolone ujścieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.