Jestem pieprzonym szczęściarzem, obok siebie mam zajebistych ludzi, malujemy pejzaże, których jeden z drugim malarze mogą nam zazdrościć. Tyle lat razem w zażyłości. Bez zbędnego pierdolenia i mdłości od słodkości, tkamy nić porozumienia bez słów nawet. Ale z tymi jest ciekawiej, no to dawaj jakiś temat, tylko żebyśmy nie spuchli od tych gadek, bo dziś chodzi o zabawę. A jak będzie trzeba to przyjadę w środku nocy. Dokąd zaprowadzi nas ściganie się z wiatrem? Nieważne! Wiem, że takie życie jest ciekawsze. Wcale nie chciałbym poważniej. Nie zamieniłbym tych ludzi na żadnych innych, za żadne skarby. Naprawdę. Choć każdy z nas jest inny i każdy z nas ma swoją jazdę, swoje filmy, ciągnie za swój wihajster i w swoje maliny. Ale jednak ten świat jest dziwny, zupełnie nie wiem dlaczego, od żadnego z nich nie dostałem nigdy książki na urodziny.
To takie proste, to takie proste, jeśli robisz mi prezent, to kup pierdoloną książkę. To takie proste, to takie proste, jeśli robisz mi prezent, kup pierdoloną książkę.
Nie wiem, czy są na świecie ludzie, którzy znają mnie lepiej, a mimo to, jak przychodzi wrzesień umawiają się w sklepie z pamiątkami, a ja co roku się cieszę, bo ważne, że chcą i w gruncie rzeczy, nie chodzi o rzeczy, ale że wciąż są i są tacy sami. Ale, czy my się znamy do końca? Jeśli tak, to chyba powinni wiedzieć, co chciałbym dostać. A jeśli my się nie znamy, to chyba nikt się nie zna. I to jest dopiero przejebana opcja. Widać nie ma rzeczy, która jest pewna. Moja biblioteka nie powala, fakt, mało się staram, i spalam hajs i topię go w browarach. I tracę ten czas przy kompie, przy którym pracuję i się relaksuję, zaczynam dzień i kończę. Nie mam czasu na książkę. Jedyną ucieczką nie licząc obalania flaszek jest papier i wiem, że życzycie mi dobrze i dobrze, że bawię się rapem. Bo normalnie powiedzieć tego nie potrafię, jeśli chcecie zrobić mi prezent kupujcie książki - nie wiem jakie, jakieś!
To takie proste, to takie proste, jeśli robisz mi prezent, to kup pierdoloną książkę. To takie proste, to takie proste, jeśli robisz mi prezent, kup pierdoloną książkę.
Może być o piłce nożnej, kiedyś czytałem o tym trochę. Może być biografia jakaś, tego z kolei nie czytałem, ale przecież – mogę. Może filozofia, albo lepiej nie, to ja jestem filozofem, lepiej poradnik, jak żyć, bo mam z tym mały problem. Może być „Śniadanie mistrzów”, bo się czaję na tę powieść skurwiel dobrze pisał, a tego nie czytałem. Może cokolwiek podpisane Pratchett, wydał tyle ładnych bajek. A i pokładów klasyki nie przebrałem raczej. Może nowa polska proza, albo stara polska proza, coś na co zżymał się Gombrowicz, albo którąś z książek Miłosza. może „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta, choć nie wiem, czy mam tyle czasu, czas przestać marnować czas na głupstwa. Albo coś z etologii, albo o naszej tożsamości, wędrówce ludów. Może czwartą część trylogii Douglasa, choć nie spodziewam się cudów Cokolwiek, co chciałbyś mi powiedzieć, a nie potrafisz, a tak się zdarza.
A tego... dobrze by było, gdyby to jednak nie było nic z Japonii.
To takie proste, to takie proste, jeśli robisz mi prezent, to kup pierdoloną książkę. To takie proste, to takie proste, jeśli robisz mi prezent, kup pierdoloną książkę.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.
