Wiesz, jak bardzo cenię twoje cnoty i twój czar Twój uroczy styl i charme budzi we mnie słodki żar. Co to dużo gadać, jesteś bóstwo, jesteś cud, ale parę twoich cnót budzi we mnie dziwny chłód.
Gdzie to widziane, żeby rano wstać, urżnąć się przy śniadaniu i na nowo spać. I przy obiedzie wódki trąbisz moc, potem do ”Adrii” jedziesz już na całą noc. Gdy w baka grasz, to robisz głupie żarty, po prostu masz znaczone własne karty. A gdy ja mówię: tak nie może być, płaczesz, że cię nie kocham i że nie chcesz żyć.
Mógłby cię malować Botticelli, cudna ma, cała z nieba, sen i mgła, oczy twe bławatki dwa. Dante by dla ciebie Beatrycze rzucił w kąt. więc mi tylko powiedz, skąd masz ten jeden mały błąd.
Gdzie to widziane, żeby mnie na złość ciągle u ciebie bywał jakiś obcy gość. Jeszcze rozumiem, gdy co dzień ten sam, lecz ja w mieszkaniu naszem wciąż innego mam. Nie to, że masz prowadzić życie mnisze, lecz ja przez drzwi potworne rzeczy słyszę. A jak ci mówię, że tak nie może być płaczesz, że cię nie kocham i że nie chcesz żyć.
Gdzie to widziane, przecież można wpaść żeby pieniądze z torby konduktorowi kraść. Wczoraj na Pradze przyłapano cię Chciałaś do Argentyny sprzedać panny dwie, kupiłaś tusz i kolorowe kredki, dwudziestki chcesz przerabiać na pięćsetki. A jak ja mówię, że tak nie może być płaczesz, że cię nie kocham i że nie chcesz żyć. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|