Żadne zachowanie nie jest nie właściwe Gdy dźwięk twego imienia Pierwszy i ostatni raz wypełnia pokój W Żadnym sewr nie ma wzorca ostatecznej powagi Tylko Tobie królowie i nędzarze, Święci i łajdacy kłaniają się w pas równie nisko To taka demokracja dnia ostatecznego Znają Cię wszyscy, choć Twymi przyjaciółmi Są tylko szaleńcy o rozpalonych obłędem oczach Nie, Ty nie masz przyjaciół Bo nawet szaleńcy lgną do Ciebie jak ćmy do płomienia świecy Fałszywie przekonani, że ten ogień odda im bezpieczeństwo Stara kobieto o wychudłych policzkach i bielonych kościach To nie na Ciebie czeka w wigilie krzesło i talerz W domostwach prawych ludzi Zostawiasz po sobie wypaloną jałową ziemię I serca rozerwane na strzępy Za Twoimi plecami wybucha płacz głośniej od bomb Lub cisza zastyga w powietrzu Koścista starucho odziana w łachmany Dziś znalazłem odcisk Twych stóp na dawno nie pranej wycieraczce U progu mych drzwi Z dedykacją dla moich ludzi w chmurachTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.