Blok na suburbiach Chodzisz do szkoły lub na studia Nie lubisz siory albo brat cię wkurwia Furiat, lubisz bluzgać I nakurwiony pół dnia W rękach kielony albo lufka
Wow taka jazda Kumple mają auta i każdy zachowuje się jak gwiazda Ty masz dziewczynę i ją coraz mocniej kochasz Za to ona ma coraz częściej okres albo focha Wiem, wiem, wiem dobrze jak to jest Musisz walczyć o swoje tak jak Malcolm X Zostaw alko i nie pomoże tu nic browar Albo pierdol moje słowa, bo to tylko pusty slogan
Masz rację, nie chce tu moralizować Lub jak białas demoralizować Bo wolę demo realizować Słyszeć hałas Ale nie chcę kłamać Bo to jak sztuczne jabłka w sztucznych rajach
Wczoraj mieliśmy dzień, gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty flashbacki dni poprzednich, energii resztki przecież
Wczoraj mieliśmy dzień gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty Dziś są tego efekty
Miasto pijanych kroków rozświetlało drogę jak Vegas Ruszył, marzył o tych, które miały zbroję na piersiach Miały swoje na sercach coś jak bypass Wnętrza w knajpach dawały znak by wejść tam zagrać
Na zdjęciach masz nas W butelkach światła A z nimi zginął wtenczas sarkazm Pieprzyłem luz I chęć by żyć tą chwilą Nawet kiedy przyszło zginąć Miałem tylko miłość
Jej zapach był jak nigdy wcześniej Słowa jak nigdy jeszcze Kąsały mnie jak gdyby szerszeń I gdybym jeszcze wiedział co robiłem później Tak co noc tydzień pójdzie Gdy pijesz duszkiem Uwierz, dzień jak co dzień Wieczór jak złodziej Zabiera czas choć mamy złe przeczucia w głowie Przed kurwa Bogiem i sobą odpowiem Albo dzień później przypomnę sobie
Że wczoraj mieliśmy dzień, gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty flashbacki dni poprzednich, energii resztki przecież
Wczoraj mieliśmy dzień gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty Dziś są tego efekty
Dom na przedmieściu Jeździsz do pracy I do teściów Nie lubisz żony, myślisz o rozejściu Furiat, lubisz bluzgać I w pracy siedzisz pół dnia Lecz w garści znów stuzłotówka
Wow taka jazda Kumple mają dupy i każda wygląda jak gwiazda Ty masz pieniądze, ale przestajesz się kochać I jest coraz gorzej ciągle, widać to po twoich oczach
Nie wiem wcale jak to jest Mieć naraz to wszystko i banknot i seks i auto Może pomoże tu coś browar Albo pierdol moje słowa, to tylko pusty slogan
Pewnie masz rację Nie chcę tu mówić bzdur Wolę farbę wziąć w ręce i brudzić ten mur Mówić prawdę na bitach i nie kłamać Bo to jak sztuczne jabłka w sztucznych rajach
Wczoraj mieliśmy dzień, gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty flashbacki dni poprzednich, energii resztki przecież
Wczoraj mieliśmy dzień gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty Dziś są tego efekty
One oświetlały drogę poprzez miejsca kultu W miejsca buntu, gdzie rozkwita poezja kultur Nie wiem gdzie mam puls i brak mi słów znów Gdy widzę dupy, których chyba nikt już nie chciał w łóżku Daj mi odetchnąć na moment Zanim odetną nam drogę By odejść, tam zostawić przeszłość za rogiem I splunąć w ryj tym wszystkim leszczom na koniec
Obudzę się w kolejny ciężki poranek I zapomnę wszystkie gęby poznane Myśli pełnych skojarzeń Zamykam sennik bo wstanę Umyję zęby po kawie i pomyślę co dalej Wokół tylko zapach dni poprzednich Flashbacki gdy komuś wybito zęby Chcę być potrzebny dziś Bo wiem, że my jak wczoraj u mnie Spotykamy się dzień później
Wczoraj mieliśmy dzień, gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty flashbacki dni poprzednich, energii resztki przecież
Wczoraj mieliśmy dzień, gdy wieczór stawał się dla nas jak nigdy bezpieczny Dziś są tego efekty Dziś są tego efektyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.