Jak Sułtan Brunei, błyszczy złotem, Na niej suknia Gucci, W świetle brokat się na ustach mieni, A u stóp ma ludzi. Blask czerwieni, ogień padał niczym zachód słońca w Kenii, Ognista jak Feniks jest po zmroku, nie ma w okół cieni. Wysublimowana w słowach, Była jak (?) Zieleni się brylant na dekolcie, pod nim chowa wdzięki. Padali jej do stóp, gorących jak piaski Sahary. Słodycz ust drżących przyćmiewała smak każdej Sahary. Gwiazdy z oczu spływały seksem wśród błękitnych źrenic. Prowokującym spojrzeniem brała mężczyzn do ziemi. Seksizm, w dotyku, w słowach, co topiły karmel tonem. Młody chłopak zapamięta na zawsze tamten moment. Znana kawiarnia, w środku unosił się dym cygar. Ona czekała tam, on parzył brazylijski wywar. Nie mógł oderwać wzroku od kobiety w krwistej sukni. Zachował spokój, choć chciał poznać ją od kuchni. Zapach kawy wśród nich, gdy wymieniali spojrzenia. Parę ziaren, kilka kropli, nie miał nic do stracenia. Ale bał się. "Cofnij się" - mówił w sercu sam do duszy. Aromat kawy potęgował chęć by lody skruszyć I podejść do tej małej, czarnej, w krwistej kreacji. By z krzewu poznawania zerwać listek relacji. Kontemplując czyny, omyłkowo zalał mleko kawą. Ona delektowała podniebienie czekoladą. Jej różowe wargi, umazane słodkim przysmakiem, Co przysłaniał na paznokciach krwistoczerwony lakier. Zlizała językiem z ust, tak wolno i powabnie, Że młody chłopak poczuł właśnie jak mu serce kradnie. Okradziony z uczuć, czuje że zakochał się w bezmiar, Na umór, na dodatek, w kobiecie której nie zna. Kawa, czekolada i seksowna kobieta. Ta mieszanka wybuchowa eksploduje w nim jak metan. Wtem do kawiarni wchodzi facet, tuli się do niej. Młodemu chłopakowi pulsują nagle skronie. Romantyk, jak Werter, mówił do serca - zwolnij. Wziął sprawy w swoje ręce - smutny koniec historii. Pękły rzeczy szklane, rzędy szklanek, pięknych filiżanek. Za jednym, a potem drugim celnym strzałem. Zamarło życie, nie tliło się nic poza światłem. A w tle Armstrong śpiewał jaki piękny jest świat ten. Podszedł do stolika, gdy pary puls już ustał. Kobietę w pięknej sukni, pocałował w usta. Strzał, kawa się miesza z krwią, zamiera miasto. Czemu wciąż uczucie i ludzi zabija zazdrość? Czemu wśród ludzkich istnień tyle złych cech ciągle? Czemu wciąż one przesłaniają dobre, powiedz. Nie jestem pewien czemu jest tak stale wbrew. Pewnie niedługo zamienię ten atrament na krew.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.