Zamykam oczy wtedy dostrzegam To, czego wcześniej widzieć nie mogłem Czuje dotyk refleksji, dokąd zmierzam Dokąd płynie mój niezatapialny okręt Myślami oddalam się od kartki, której słuchasz Słowami dmucham w żagiel biurka W tle gra niema ośmiostrunowa lutnia A ja błądzę w kolorach czarno białego jutra Chwytam za rękę mówiące za mnie słowa Rozmawiam z nimi o wszystkich za i przeciw Gdzieś tam w oddali Erato obrażona Bo sam siebie skłaniam do słyszalnych treści Codziennie zabija mnie jednakowy schemat Schemat mojego współistnienia Co gorsze co wieczór schemat mnie skleja Po to bym od rana mógł go dalej powielać Mam dość tego świata pełnego winy Dość prowizorycznych granic ulepionych z plasteliny Słyszysz mnie? Powiedz sam, masz dość ich. Ludzi, przez których słowo kocham straciło na wartości Tych, którzy twoje myśli znają lepiej niż ty sam A swoje zmieniają w zależności od tego jak wieje wiatr Tylko ja wiem, co czuje ja wiem, co mną prowadzi Jeśli jestem w błędzie to uwierz Dobrze Na błędach tworzy się własny portret Od myśli jestem nieprzytomny Jednak na tyle silny by czuć je dłońmi Refleksje przychodzą i płoną jak ogień Zbyt często po ognisku zostaje tylko płomyk…
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|