Głośna cisza Rozsadza moją głowę Film mojego życia Zniszczona klisza Zbyt dużo swobody Zbyt dużo możliwości Co dzień zmagam się z sobą w krainie bezsilności Cień mnie samego zasłania mi oczy Poczym toczy kamień winy i nie może go przytoczyć Troszcząc się o nic by to nic się czymś stało Ale wciąż jest za dużo, czego powinno być mało Opętany słowami siedzącymi we mnie Bezczelne demony, przez co noce mam bezsenne Wierne czarne myśli ani myślą mnie opuścić Duszą we mnie wszystko, co można udusić Inni patrzą na mnie jakbym był nienormalny Owalny kształt bańki obraca się w głowie Brak klamki w drzwiach pokoju bez okien Sufit dachem świata, w którym przyszło mi mieszkać I cudze duchy wokół mnie proszące bym się streszczał Moja poezja spisana w zeszytach Z żalem zawartym w cudzych długopisach Zamknięta w biurku krzyczy głosem zduszonym Szatanem uśpionym każdy tekst pokreślony Mój tekst Chce biec (biegnę) to mój bieg Do teraźniejszości włączam 7 bieg Mój grzech zamknięty w nawias (zaraz) To mój żywot pośród słów, które opuściła wiara Znów pada na nowo gaśnie słońce Nade mną tęcza czarna z nieprawidłowym końcem Jestem ojcem bękartów, które krzyczą, One są głodne Otoczony kojcem, między tym, co nie istotne Teraz krzyczę z żalem z nadzieją, że mnie usłyszysz Świat walczy z dolarem Pełen zagubionych myśli…
Ref x2 Pełen zagubionych myśli Codzienna wegetacja Częściej zimny prysznic niż Kolaboracja Między wersami Umysłu penetracja Dzień się obudził Znów porażka
Mam dosyć Mam dosyć wysiadam Jedyny wilk wyjący bez stada Cała gromada wzajemnej adoracji Ja leże z boku zasypiając bez kolacji Warczę przez sen wypada mi sierść Po nocy dzień głodny wilk chce jeść Stoicyzm? Dobra opcja dla idiotów Ja muszę działać nim zniknę bez powrotu Dość mam kłopotów, dość leżenia z boku Czas stanąć w tłoku i zachować spokój Co dzień się duszę własną krwią Sprzedając duszę tym, co kupić chcą Mój dom to zamek wokół niego kruki W drzwiach zamknięty zamek, a ja nie mam kluczy Mija rok mija drugi straciłem rachubę Żal aż się budzić z koszmarów, które gubię Jelita moje pękają żołądek chwyta skurcz Ojca oczy w ziemi błądzą nie zobaczę ich już 16 lat temu zacząłem swoje życie Z zupełnie białą kartką i nowiutkim długopisem Z opisem się wstrzymam ten track jest za krótki Jak widok dla ćpuna nabitej szklanej lufki Jestem pełen trutki, którą tworzę językiem Łącze ją z bitem, ta trutka moim życiem Cierpienie kwitnie ja więdnę wraz z nim Zostawiam to po sobie Nim obrócę się w pył…
Ref x2 Pełen zagubionych myśli Codzienna wegetacja Częściej zimny prysznic niż kolaboracja Między wersami Umysłu penetracja Dzień się obudził Znów porażka
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|