(2009 HTA Nasza droga człowieku Każdy ma własną) / Kacper/ Stawiam krok za klatkę, zakładam kaptur na głowę. Milion myśli w sobie, wciąż pytam o odpowiedź. Analizuje fobie i nie potrafię przestać. Na pograniczu paranoi głos przestaje szeptać. Wiesz, ja meandruje myśli jak sekta Kombinuje, bo życiowa droga bywa kręta. Wzrasta wskazówka tempa. Czasem nie czuję tętna, nie pora, by wymiękać. Podbijam na ławkę, odpalam skręta. Na chwilę odbijam. Rap gra na okręta. Uczę się na błędach, mój los w moich rękach. Na telefon zerkam, jest dwudziesta. Już, lub dopiero, bo noc będzie bezkresna. Choć czerstwy wieczór, znów kurs na maka Dalej to gówno wpierdalamy po latach. Potem szlif przez miasto w obieg bucha dawaj. Dawaj, odbijemy na jakąś miejscówkę. Z wypłaty po tygodniu, mam już tylko stówkę. Rozwiąż znów, finansową łamigłówkę. Zbuduj mur, dokładając cegłówkę. Nie łamiąc się znów ten obraz powraca. Dbająca kobieta, szczęście, legalna praca. Wracam za często, myślami do przeszłości. Szukam normalności, a nie doskonałości. Dorośli od nas wszyscy, zbyt szybko. Surwiwal osiedla wyhodował to zjawisko. Wychowałeś się tu. Za późno, by iść stąd. Światło w tunelu, przecież musi być blisko. /Kala/ Nikt nie wątpił, że coś w życiu osiągnę. Dziś mam się dobrze, wybrałam drogę. Nie było łatwo, ale sie nie poddałam. Choć błądziłam, dobrze wybrałam. Wiem. Z perspektywy lat, dziś wiem to. Chociaż nie raz bywa ciężko. Kiedy nie masz nic na stracie, gdy sam cel osiągniesz, to smakuje inaczej. Jeśli bywa, że żałuje. Kiedyś to odpokutuje. Musze twardo stać na ziemi, by los przypadkiem ślepo juz niczego nie zmienił, mnie. Idę tam, bo tak wybrałam. Szkoła życia i przetrwania. Niejedna krwawiąca rana. To moja droga. Jestem przygotowana. Tak. I wiem to na pewno. Wiele jeszcze przede mną. Czas ucieka szybko, by było dobrze. Zrobię wszystko. /Dawidzior/ Wiesz o tym Ziom. Wiem o tym ja. Życie to bezcenna gra. A pewnego dnia. Zapuka szczęście, wtedy powiem nareszcie. Póki co w drodze. Idę nią cały czas. Minęło już kilka lat. Wiele przebytych tras. Parę miast, gdzie było mi mieszkać dane. Wielu przyjaciół poznałem i wciąż poznaje. Bóg zabrał nam jednego. Pokój nad dusza jego. Nie zapomnę. R.I.P. dla przyjaciela mego! Dalej żyje, kombinuje, wierze w ten sens istnienia, że marzenia, to nie tylko, jakieś głowy schorzenia, tylko do spełnienia. Każdy ma swoje prawo. Ja chce spokojnie żyć i by nam nie brakowało Hajsu, bo trzeba mięć go w tych czasach. Wolności, bo tego skarbu nie przeliczysz w baksach. Domu, rodziny, szacunku, miłości. Przyjaciół prawilnych, nie fałszu i zazdrości. By biznes się kręcił odwróciła się karta. Legalny biznes, by nie liczyć na farta. Normalnie żyć. Mięć rodzinę i tych grono, którzy pójdą za mną i vice versa, wiadomo. Wiem, że mam ciężki charakter. Zawsze taki miąłem. Ale też mam serce. Tego się nie wyrzekałem. Ulica wychładza uczucia i rodzi bestie. Chiński znak równowagi(kim byli byśmy bez niej) Wyciszam się. Wybijam na rewir z kwadratu. Czy z ziomkami, czy z dziewczyną, ustawka tematu. Szybka szama, gadka, śmiechy, relaks. Normalny klimat. Chcemy żyć! Nie umierać! Nasza droga kręta, pełna różnych przeżyć. Ale swoje będę robił i w siebie będę wierzyć. (i zrobię to najlepiej jak potrafię)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.