Bartek z czerwonych bloków I Paweł z Kolonii Robotniczej Chcieli grać w zespole Nie umieli na niczym
Nazywali się Rzygi Innym razem Wymioty Nie było decyzji Kłócili się o to
Próby mieli w piwnicy Śmierdziało i pot lał się z sufitu Oni grali crust punka Od zmierzchu do świtu
Najgorsza kapela świata Jest taka w każdym mieście Najgorsza kapela świata I nikt słuchać jej nie chce
Koncerty do pustej sali Nie przyszła nawet rodzina Bartek wciąż był prawiczkiem Pawła rzuciła dziewczyna
Gardzili nimi panki Śmiali się z nich metale A pani z domu kultury Radziła by nie grali wcale
To wszystko nie miało sensu Lecz oni byli wytrwali Jakby obaj wierzyli Że kiedyś ich to ocali
Najgorsza kapela świata Jest taka w każdym mieście Najgorsza kapela świata I nikt słuchać jej nie chce Najlepsza kapela świata Jest taka w twoim mieście Najlepsza kapela świata I nikt słuchać jej nie chce
Możesz sobie myśleć, że to nie ma wartości Że garaże i piwnice gromadzą takich gości Którzy szarpią struny i drą bez sensu japę Może cię to dziwić, posłuchaj zatem:
Są miasta w których nie ma nic lepszego Niż założyć kapelę i grać panka z kolegą Miasta, w których marazm zżera ciało do kości Szyld monopolu wyróżnia się z szarości
Grają tam kapele, które są najlepsze Grają złe piosenki, które są najlepsze Grają dla nikogo, bo nikt słuchać ich nie chce Ale grają dalej, aż zejdzie z nich powietrzeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.