Po wyjściu z łagru wprost na dworzec szedłem klnąc, Kupiłem bilet do kołchozu „Wielka Przyszwa.” Tu, z bandytyzmem się związałem aż po zgon, Nie było źle, choć niezła draka z tego wyszła.
Pan, naczelniku musi mi uwierzyć w to: Przyszedłem grzecznie, niech konwojent panu powie. Tu, z bandytyzmem się związałem aż po zgon, Zwróćcie zwolnienie, to na pociąg jeszcze zdążę.
Szanowna władzo, ja krążyłem tu i tam, Szukałem dziwek, pączka jadłem na przekąskę, Nagle podchodzi do mnie frajer, morda zła, I krzyczy do mnie: „Kozioł, kopsnij mi dziesiątkę.”
Prawie na maksa się spieniłem na ten spicz, O mały włos go z bańki nie stuknąłem, W łagrach mówiono nam: „Cierpliwość ćwicz”, To się wstrzymałem, nawet kosy nie wyjąłem.
Jakże ja miałbym moje ruble oddać mu, Gdy odsiedziałem parę latek za rozboje. Więc mówię mu: „Frajerze, deczko z tonu spuść, Twa morda w pryszczach nie podoba mi się wcale”.
Jeżeli łżę, bodaj bym tutaj w łagrze zgnił. Jeśli by nocą jego mordę trądem zrytą Postawić obok mojej dupy wedle drzwi, Ludzie krzyczeli by: „ To przecież dwóch bandytów”.
Ja mu nawijam po dobroci: „Spadaj stąd.” Radę mu daje zgodnie z prawem, świadków wołam. Za dziesiątaka możesz dostać dziesięć lat, A tam nie wczasy naiwniaku, tam że zona.
Ot, cham, choć on z wyglądu menel albo zbieg, Kastetem, czort, zajechał mnie po mordzie, Tu cała siła woli mej skończyła się, I tak ja tu, a on w kostnicy leży sobie.
Pan, naczelniku musi mi uwierzyć w to: Przyszedłem grzecznie, niech konwojent panu powie. Tu, z bandytyzmem się związałem aż po zgon, Zwróćcie zwolnienie, to na pociąg jeszcze zdążę. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|