Autor tekstu: Henryk Rejmer Autor muzyki: Andrzej Zarycki
Żebracza dola
Byłem zdunem w grójeckim powiecie, Miałem domek, sześć uli i psa, Córkę taką jak wiele na świecie, Ale serce jej było jak głaz.
Gdy zacząłem szwankować na zdrowiu, To mej renty starczyło na barszcz. Wtedy miejsca zabrakło w mym domu I mnie córka wygnała jak psa.
Kilka dworców ja w Polsce zwiedziłem, Łódź Kaliską, Koszalin i Płock, A na koniec Warszawę wybrałem, Z Dworcem Wschodnim złączyłem mój los.
Samochodów przed dworcem pilnuję, Parę groszy zarabiam na wikt, Oprócz bólu nic więcej nie czuję, By znieczulic mój ból muszę pić.
Do kanałów ja schodzę na zimę, Dla bezdomnych to znośny jest dom. Kiedyś łatwo, choć skromnie się żyło, Teraz barłóg, kufajka i koc.
Gdy przy kasie o złotówkę proszę, To w kanałach zostawiam mój wstyd. Już od dawna ja śmierdzę, jak kloszard, A pić muszę, bo ciągle chcę żyć.
Takie życie do cna mi obrzydło I menelski, żebraczy ten klan, Ludzi płoszę jak jakieś straszydło, Kiedy wózek z dobytkiem mym pcham.
Jaki sens byłby dziś o tym śpiewać, Gdyby morał nie płynął z tych strof. By się zabić to siły potrzeba, A ja siły już nie mam za grosz.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.