Zapamiętam, zostawię w duszy ten wieczór, Nie siądę z bliskimi za świąteczny stół. Dzisiaj jestem tu sam - główny dyspozytor, Patrzę na przyrządy, ja, porządku stróż.
Niech tam odprawiają tabory w pustynię, Gdzie wydmy w skwarze słońca jak lustra lśnią. Moje pociągi nie powrócą pustymi, Chyba, że oazy tu wyschną na kość.
Swoje wyjeździłem, przekroczyłem normę, Stoję i wspominam, flagę w ręku mam. Obok mnie pędziły przeróżne pociągi, I rzeki, i mosty, które spalił czas.
Teraz znów wysyłam zestawy z pustyni, Gdzie wydmy w skwarze słońca jak lustra lśnią. Moje pociągi nie powrócą pustymi, Chyba, że oazy tu wyschną na kość.
One beze mnie po świecie się rozjadą, Rąk nie załamuję, płakać nie ma co. Pasażerów jakichś dosadzić mi mogą, Których oglądania mam naprawdę dość.
I tak odprawiałem zestawy z pustyni, Gdzie wydmy w skwarze słońca jak lustra lśnią. Moje pociągi nie powrócą pustymi, Chyba, że oazy tu wyschną na kość.
Czas mi płynął szybko i mijały lata, Mój pierwszy zestaw wreszcie powrócił tu. On nie przywiózł mi srebra ani też złota, Ale powrócił w łoskocie, huku kół.
Dawaj, postoimy, ostygniemy trochę, Tyś cały rozpalony, a wkoło pył. Nie pojechałem ja z tobą przez pustynie, Patrz, oazę piasek już na zawsze skrył. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|