Nie znam się na polityce, Na poezji, na krytyce. Nie znam się na niczym zgoła, Bom ignorant. Na świat patrzę jednym okiem, W telewizor tępym wzrokiem, Prasę czytam przy niedzieli Po kąpieli.
Za to radio zaiwania W moim domu już od rana. Radia słucham programowo, Daję słowo. Radio to mądrze nawija, A zwie się Radio Maryja, Nie Ma Ryja, lecz Maryja Się nazywa.
W nim nawija taki Rydzyk, Coś od grzyba, choć prawdziwy Z niego Polak, ma gadane Jak Putrament. Że gdzie on tam Polska właśnie, O niej duma zanim zaśnie. Trzeba Polskę bronić krzyżem Przed Paryżem.
Przed Paryżem, przed Brukselą, Przed Putinem, przed Markelą. Kiedy wróg za rogiem czyha To jest kicha. Marks przebrany za Donalda W zmowie z Bronkiem orła szarga. Spisek knują z tym Putinem Sukinsynem.
Polskę chcą Brukseli sprzedać Za srebrniki, kromkę chleba, Co nasz ojciec na Syberii Zwędził Berii. Chcą wywłaszczyć własny naród. Chcą podatków od pożarów, Od powodzi, gołoledzi I spowiedzi.
To jest skandal, to jest zdrada, Tak ryć dołków nie wypada Pod narodem ukrzywdzonym, Poniżonym, Co porządku Niemca uczył, Krwią serdeczną Żyda tuczył, By ten czuł się jak u siebie W polskim niebie.
Wroga trzeba wszędzie tropić, Łamać kołem, w szambie topić. Wróg wewnętrzny moi mili To syfilis. Toczy, zżera jak natchniony, Gnijąc rośnie jak szalony. Aż wybuchnie jak petarda Na twych wargach.
Trzeba, żeby siły zdrowe, Katolickie, postępowe W pień wycięły liberałów I pedałów. Klan komuchów, innowierców, Żydów, Romów i zboczeńców. Czas oczyścić z tego gówna Polskie gumna.
W imię świętych ideałów, Uratujmy polski naród. Dajmy przykład naszym dzieciom, Naszym wnukom. To jest przykład tolerancji, A nie jakiejś tam rabacji, To altruizm w stanie czystym, Oczywisty.
Powołajmy rządy prawa, By okrzepła nasza sprawa. Rząd biskupów, kardynałów, Nie pedałów. Niechaj królem polskim będzie Jezus Chrystus, a orędzie Do Narodu niech wygłosi, Biskup Owsik.
Niech na czele rządu stanie Rydzyk, bo ma powołanie I z ambony niech obwieści Cud papieski. Niech opowie jak wojował, Jak to Żyda w wojnę chował Przed rodakiem szmalcownikiem I cynikiem.
Jak komucha w rogu zdybał, Jak go natłukł, jak wydymał, Jak narażał dla idei Życie w kniei. Jak na tace dziaczki zbierał, Na gablotę i szofera. Jak to biblią się podpierał, NIE podcierał.
Niech pokaże swoje blizny, Z tej batalii za ojczyznę. Niech pokaże swe medale Z walk za wiarę. Niech pochwali się ranami, Protezami, stygmatami, Niech nas, choć pobłogosławi W imię sprawy.
Na kolanach cię błagamy, Święty Rydzku, pomazany Na herosa wojny świętej Sakramentem. Pozwól grzać się w twoim cieple, PEO niech się grzeje w piekle. Ty nas przytul, ty nas prowadź Wprost do Boga.
Bóg na pewno się ucieszy, Gdy zobaczy tylu pieszych. Ty na czele będziesz kroczył, Boś nie zboczył. Bóg pogłaska cię po głowie I życzliwie tobie powie. - Gdy interes swój forsujesz. Mój promujesz. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|