Niemiec nad mapą się pochylił, I ciężko westchnął już po chwili. Zobaczył jakiś dziwny front, Ulice skwery zgliszcza w krąg, Wysepki wroga jak pijane, Jak lądy śmierci krwią zalane, A w górze strasznej wojny dzwon.
Niemiec zadumał się nad mapą, I palec wbił w pozycję jakąś. Przeczytał coś tam jakby kpił, Słowiańskie nazwy, co za syf. A język mu się giął jak patyk, I w myślach się przyłapał na tym, Że wróg ma jeszcze sporo sił.
Jakże zajadła ich natura, Odwaga, hardość i brawura. Choć twardzi są jak słonia kość, Dam im popalić jakem szkop. Przyduszę chytrym ich rozkazem, By czołgi, działa, bomby razem Zadały im śmiertelny cios.
I wielki bój rozgorzał rano. I ruszył Niemiec po wygraną. Ale się zdziwił głupi Szwab, Gdy na dzień dobry bęcki brał, I lizał rany, jak zwierz krwawił, A gdy uciekał guza nabił I płacząc krzyczał, że to gwałt.
Długo by można śpiewać o tym, Jak Polak walczył z durnym szkopem, Jak sadło mu za skórę lał, Jak kąsał, gryzł go tu i tam, Jak to mu dawał do wiwatu I jak mu w boju gębę natłukł, A sam na cztery łapy spadł.
Chociaż piosenka jest stronnicza, To lubi słuchać jej ulica. Długo zostanie jeszcze tak, Rozsądek nasz to w polu wiatr.. My tu nad Wisłą wiarą silni, Beztroscy, dumni, nieomylni, I chcemy by nas kochał świat. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|