Pamiętam rajwojenkomat, „Nie jesteś tutaj jednym z nas. Takich jak ty do żłobka won”, i wszyscy w śmiech. „Z ciebie nie żołnierz tylko leszcz, Ty do szpitala biegiem chcesz.” A ze mnie żołnierz taki sam, jak ten, czy ten.
A na wojnie trup ścieli się, A mnie tu całkiem dobrze jest. Do pleców podkoszulek się przykleił mi. Spóźniałem się, raz tam, raz tu. Aż jeden raz ruszamy w bój, I w walce wręcz dowódca zauważył mnie.
Szumi w okopie nasza brać. „Ty! Ile jest dwa razy dwa.” „Hej, student. Tołstoj to faktycznie hrabią był?” „A jego żonka z jakiej wsi?” Na to dowódca mówi mi: „Idź pośpij sobie, nie stój tu, jutro na bój.”
I kiedyś tam, gdym z koca wstał, On do mnie rzekł z troską jak brat. „Kładź się” i jeszcze parę słów on do mnie rzekł. „Czy dziurę w głowie chłopcze chcesz?” Potem o Moskwę spytał się. „Prawda, że domy tam mają po pięter pięć.”
Nad nami szkwał, on jęcząc cichł, Odłamek w nim powoli stygł. I odpowiedzieć ja już nie zdążyłem mu. On w ziemi, stąd na kroków pięć. Już dzionków pięć, już nocek pięć, Twarzą na zachód, za to nogami na wschód.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.