A nasze grzechy niech piekło pochłonie. W worku je niesie czart zapobiegliwy. Pies je wywęszył kat grzechów gorliwy I teraz zębem tarmosi na stronie.
A nasze szczęście? Kto je z was oglądał? Może to dziewczę, co miłością pała Pierwszą, gorącą, jakby w słońcu stała, A teraz cierpi łzy lejąc po kątach.
A nasze rządze? Gdzie ich gwiazda świeci? Na jakim niebie z konstelacji ryba Miota się, rzuca i ciągle jest żywa. Żywa, bo przypływ idzie jej na przeciw.
A nasze dusze? Na strzelnicach zimy Salwami mrozu wicher je okadza. Gdy jedną szczypie, to drugą ochładza, A my je w biedzie gorzałką leczymy.
A nasze ciała. Robak je obrządza, Co chudsze kąski do lodówki chowa. Tłuste na skwarki, a krwista wątroba Płuckom w panierce z grilla się przygląda.
A gdzie nadzieja. Słyszę miękkie kroki. Ta, pewnie leże w chmurze wymościła. Kół osikowy w serce przywar wbiła I nad przepaścią falują jej loki. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|