Pachnie morzem, Księżyc wisi wprost nad cichym Lanżeronem. I kasztany Czułe słówka szepczą z półsennym bulwarem. Jakże wdzięcznie Srebrzy się w wieczornych łunach panorama, Śpią fontanny Obwieszone w krąg dorodnymi sadami.
Od bulwaru Biegną w dół sławetne schody aż do portu. W Lunaparku Można ślub wziąć, spacerować i flirtować, A pejzaży Takich co to wiszą w Arkadii na plaży, Nie zobaczysz Nawet w sławnym leningradzkim Ermitażu.
Czy Odessa Może obyć się bez Nowego Bazaru. Tam klienci Klną i wrzeszczą ogorzali od upału. Po bulwarach Dźwięki syren niosą się w słonych oparach. I tramwaje Przebijają się przez puch jesiennych liści.
Nad pomostem Płoną ognie na kratach portowych dźwigów, W morzu czajki A nad nimi dumnie krążą kormorany, Restauracje Oświetlają promenadę ogienkami, Dźwięk kielichów, I gitara śpiewa o Odessie mamie.
Za granicą Moje miasto zawsze z pamięci maluję , Mołdawankę, I rodzoną, moją, brukową ulicę, I Pieriesyp, Gdy się budzi w zgrzytach pierwszego tramwaju, Jak w dzieciństwie, Ja po mieście w blasku słońca spaceruję. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|