To ust twych miękki dotyk, gdy dotykam łona Wyobraźnia przewrotna podsuwa życzliwie. To, twe gorące wdzięki, czule napastliwe, Rozkoszy miąższ upojny użyczają skrycie.
Drżę, gdy biorę je w dłonie, rozchylam ostrożnie, Ten wdzięczny czuły profil w pejzażu łonowym I żar brzemienny zgrozą układa stylowy Ukrop treści znaczących, gdy piersi się srożą.
Jeszcze raz pytam dłoni .Czy węchem roztropne, Porywów westchnień siłę ponad wdzięki sromu Unieść mogą, choć głodem wiecznie niespokojne, Aż po zatraceń ciszę, po kres nieboskłonu.
Możesz dać mi wytchnienie i spokój na drogę. Utworzę z twojej bieli przestrzeń chybotliwą, I unosząc nad głową twoją dobroć tkliwą Rozsypię wilgoć rosy na miłosnej scenie.
Chcę cię zatem po trzykroć, w trykotach i nagą, Unoszony powagą z miłosnej przyczyny, Gdzie tylko wiotkie cienie od puszystych westchnień I delikatnych pieszczot sypią się strużyny.
Uwielbiam słodką bliskość odkrytego łona, I o niczym już innym myśleć nie mam siły. Uchyl jeszcze koronek, niech w ud cembrowiny I w tkliwą wilgoć sromu wniknie miecz gorąca. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|