Lęk w tłuszcz obrasta, lęk pęcznieje w głowie, Z jego podkówek wsiąka rdza w tę ziemię. Od snów, co parzą zważy się nasienie, Jeszcze żarłoczne choć martwe w połowie.
Lęk jest jak morze, zimny i głęboki, Za oknem szumi w firankach faluje, Już drzwi otworzył, już łańcuch luzuje, Już w sieni pluszczą metaliczne kroki.
Już stanął w gardle, już zagląda w oczy, Na czoło wspiął się, wplątał się we włosy. Za ścianą ciche, zachrypnięte głosy Milkną i wiadro po schodach się toczy.
Bywa tak lekki jak z ołowiu skała. Taki wygodny jak garnek na głowę. Jego muśnięcia, pieszczoty stalowe, A jego dusza, jak noc czarna cała.
. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |