Mój ojciec pochodził z Krakowa, W Legionach o Polskę się bił. A matka do ojca pisała ze Lwowa, Pragnęła połączyć się z nim. Komendant do chrztu mnie podawał, Bo z wujkiem na zsyłce jadł chleb. Wieniawa na święta życzenia nam składał, Przeczytał mi kiedyś swój wiersz.
Ref: W powstaniu szanse dał mi los, Walczyć o Polską, wąchać proch. Do lazaretu w huku bomb Nosiłam rannych w deszcz i ziąb. Zmęczenie koił wina łyk, I tylko płakać było wstyd. Włosy mi mierzwił wojny wiatr, Co na me serce cieniem spadł.
Musiałam nieraz na Mokotów, W kanałach kluczyć, w brei brnąć. Meldunki do sztabu, z barykad, z okopów Nosiłam w dwie strony pod prąd. W sierpniu na Wilczej zostawiłam, Kogoś, z kim blisko byłam rok. Kochałam go bardzo, z nim jadłam i piłam, Ja przy nim, on przy mnie, krok w krok.
Dzień przyszedł czarny jak listopad, Batalion dyszał, ronił krew, Porucznik dał rozkaz, - Batalion wycofać!!! Znów zeszłam do włazu jak pies. Szczury jak koty podczas godów, Piszczały butnie, węsząc żer, A ja wśród poległych, zamętu i smrodu, O szybką modliłam się śmierć. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|