Mija lato, jesień idzie już, Grzmią armaty, wkoło dym i kurz. Grzmią armaty, czołgi w barykady walą, A my w deszczu ognia wśród bitewnych burz. Zupa z kotła ma podeszwy smak, W oczach rozpacz i parszywy strach. Mam panterkę na niej wroga krew, Zdobyłem ją w walce, walka była wręcz.
Kanałami brodzić już mam dość, Znam je dobrze, znam ich wstrętną woń. Przewodnikiem jednym z kilku jestem, Dziś odeśpię nockę zawinięty w koc. Znowu w brei brnąłem cały dzień, Gdyby umyć gdzieś udało się. Ale woda zbyt tu cenna jest, Pójdę pojeść zupy, może da się zjeść.
Zaduch w schronie aż powietrze drży,, Mój pistolet dodaje mi sił. Na nim sypiam żeby mi go nie ukradli, Kiedy broni nie masz, nie znaczysz tu nic. Moje dziewczę bokiem mija mnie, Drugi miesiąc sam jak kołek śpię. Jakiś medal mogliby mi dać, Bo beze mnie uciec nie będzie stąd jak.
Szlag mnie trafia, kiedy pada deszcz, I ja muszę do Śródmieścia przejść. Na czworakach jak ten mokry szczur się skradam, Nurt mnie kiedyś zepchnął aż nad Wisły brzeg. A na górze Niemiec czyha już, Patrzy, węszy i wytęża słuch. Gaz, granaty i kolczasty drut, Kiedyś tu polegnę, tu mój będzie grób. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|