Zawiszaki to dzieciaki, im nie straszna śmierć, To odważni są harcerze, zawsze w drodze gdzieś. To polowej poczty dzieci, która działa tu, Wielu z nas na listy czeka, jak na szczęścia łut.
Znają przejścia, bramy, skróty, cały miasta plan, Biorą listy na stanicach i ruszają z bram. Jak te sprytne koty pędzą, w ogień, w miasta szum, Kule w uszach wściekle świszczą, stukają o bruk.
Zwiastunami są radości, tak ich wszyscy zwą, A te listy żywi piszą, choć im ręce drżą, List dodaje nam otuchy, budzi wiarę, gdy Tuż za oknem huczą działa, burza wojny grzmi.
Biegnie Banan, obok Antoś, torby ciążą im, Stawki, Freta, Piwna, Długa, biegną, ile sił. Już gołębiarz ich wypatrzył, bierze ich na cel. -Kryj się Antoś, krzyczy Banan i przewraca się.
Jeszcze jeden z chłopców poległ, wojna zbiera plon, Na Banana matka czeka, ściska męża dłoń. Synka ciało w bramie leży, ktoś nań rzucił koc, Będzie miał on grób na skwerze z widokiem na most.
To był bardzo skromny chłopiec, harcerz, żołnierz zuch, Listy nosił, no i zginął, starał się jak mógł. Szczęścia raptem mu starczyło na czternaście dni, Teraz w zimnym grobie leży, Polska mu się śni. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|