Czym ci zawinił? Że gdy zgięty zgrozą, Dałeś mi tylko gorycz pożądania. Obłokom pustki gołębie czekania, Co w wywar słońca uległość ułożą.
Umarłem wczoraj, zmartwychwstałem dzisiaj, Luzując cienką obrożę nicości. Na łuku szyi w obłędzie pewności, Na kruchym ciele stygnie śmierci pożar.
Kładłem we włosy pozostałość pyłu, Nie tego z drogi biegnącej w bezdroże, Lecz spiętej w skoku, skostniałej w naporze, Ustałej w żądzy, tresowanej w biegu.
Czy moją winą układanie rymów, Utarczek słownych przewrotna zabawa, Gdy szklanych liści cierniowa kurzawa, Wtopi się w muszlę pierzastej zamieci.
Czy stygmat piekieł, który mam na czole, Przebrany w komżę diabeł pozostawił? Czy ciemną nocą stukot kopyt sprawił, Że wiatr pożogi zaczernił me lica?
Nie wiatr, nie pożar, tylko sznur na szyję, Igła głęboko wetknięta w tętnicę, I słońca żarem skrzypiące stronice, Tego, co życiem dowodzi, że żyje. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|