Być może, że komuś wydam się dziwny, Bo gdy jadę to ślepnę na piękno jak koń. Między przystankami traci się minuty, Gdy na przystankach godziny, ot co.
Do dechy gaz, w uszach wiatru szum, I na złamanie karku szosą gnam. Dla jednych kraksa i świeży grób, Dla innych – do celu drogi szmat.
Wszyscy oni, to ludzie jakby zadżumieni, Na kierownicy ręka, a w oczach błysk. Na przystankach zazwyczaj tracimy kopiejki, Ruble w czas jazdy i nie jest nam wstyd.
Do dechy gaz, w uszach wiatru szum, I na złamanie karku szosą gnam. Dla jednych kraksa i świeży grób, Dla innych – do celu drogi szmat. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |