Długo nie śpiewałem, uwierzcie, nie z lenistwa, Żona w Paryżu, kumple w pudle drugi rok. Nawet Gleb Żiegłow choć ględził coś tam przy piwku, Nie zaśpiewał nic przez pięć wieczorów pod rząd.
Pracowałem na GESach, TECach i kanałach, Widziałem już wszystko, ale nie to, co tu. Zielony stary dąb był cały w inicjałach, Kola Wołkow wśród płodnych autorów prym wiódł.
I w gorących moich poetyckich żyłach, Rozgrzewanych herbatą przez noc aż po świt, Zrodziła się chęć by kopać w starodrukach. Niestety, jak dotąd nie znalazłem w nich nic.
Leżały puste puszki na nieznanej drodze, Chatki na nóżkach – takich nie zobaczysz już. Trafiły mi się tutaj dwie kotki marcowe, Proszę ich o piosnkę, a te w pisk, no cóż. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |