Ballada o mojej dzielnicy za komuny.
Na mojej dzielnicy zimne wiatry wieją, Od mojej dzielnicy odwrócił się świat. Na mojej dzielnicy złodzieje grasują, Milicja zagląda tu tylko za dnia.
Na moją dzielnicę nie przychodź po zmroku, Tu obcych nie lubią, po co kusić los. Tu księżyc ci brzytwę przystawi do oczu, I echo stokrotnie nagłośni twój krok.
Na mojej dzielnicy kibole pijani, Do domu wracają ochrypli do cna. Tu szuler na mecie żongluje kartami, I wóda się leje i noc krótko trwa.
Na mojej dzielnicy są dziwki jak łanie, Tu Mańka mir trzyma, klientów ma ful. Nie jeden o Mańkę zakrwawił się majcher, Tu Mańka na dołek trafiała co rusz.
Tu żul szuka fartu i spać się nie kładzie Dopóki frajera nie złupi do cna. Ferajna tu hula po każdym napadzie, I z kabzą wypchaną zasiada do kart.
Tu w bramach menele gorzałką się raczą, By kichą z gazety zakąsić jak trza. Tu złodziej przenigdy nie splami się pracą, Tu grypsy z wiezienia ktoś czyta we łzach.
Roboty ma kupę ten nasz dzielnicowy, Nie jeden od niego lolą dostał w łeb. Tu zgraja klajniaków do psoty gotowych, Z wrzaskiem za nim biegnie jak za hyclem pies.
Tu kloszard na ławce do snu się układa, Park szumi żałośnie, wtóruje mu ptak. Jeszcze ciągnie z gwinta i do siebie gada, A żul w nos go wali bo lubi swój fach.
Na mojej dzielnicy szacowny jest bazar, Tu pyzy gorące dostaniesz pod barszcz. Tu z kaca od rana się leczy ferajna, Więc lepiej uważaj gdyś z księżyca spadł.
Przekupki tu mydło, powidło sprzedają, Tu wszystko dostaniesz gdy mamonę masz. Ciuch modny z zachodu i kawior ze wschodu, Doliniarz obcina gdzie kitrasz swój hajs.
W trzy karty pod leszczy tu grę się ustawia I śmiechu jest kupa i kosi się szmal. Już frajer na pusto do tramwaju wsiada, Tu żulia z mentownią od lat trzyma blat.
Na mojej dzielnicy znajomi złodzieje Z więzienia wychodzą by trafić tam znów. Tu każdy z nieszczęścia swojego się śmieje, I życie się toczy jak pod górę wóz. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|