H/Henryk Rejmer/Ballada o Bazarze Rózyckiego, numer na rolkę
Autor tekstu: Henryk Rejmer Autor muzyki: Andrzej Zarycki
Ballada o Bazarze Różyckiego, numer na rolkę
Na Barze Różyckiego Idzie handel na całego. Kawior, szampan, śledzie z beczki, Czapka z daszkiem, hełm niemiecki, Nowy rower bez pedałów, Słoń w krawacie, sztyft z regału, Zegar z turbo cyferblatem, Kałasznikow z termostatem.
Rura z pieca, kran, walizka, Elektroluks na łożyskach. Nóż, dziczyzna, sześć granatów, Maść na szczury dla wariatów. Puszka farby, rtęć czerwona Z tartej cegły przyrządzona. Sikor złoty prawie nowy, Sygnet z oczkiem tombakowy.
Dolar tanio mój łaskawy, Chcesz tu kupić, nie ma sprawy. U mnie zawsze taniej kupisz, Chyba, że chcesz się wygłupić. Co pan myślisz że ja frajer I wziąć można mnie na bajer. Znam dolary jak złotówki, Pokarz towar mój złociutki.
Z czym do gościa, licz zielone, Chcesz kupować choć na stronę, Dwa tauzeny chcesz, kochany, To nie stójmy, jak barany. Większa kasę mam u szwagra Za minutkę ją przytargam. Stój pan grzecznie, zaraz wracam, Choć to mi się nie opłaca.
Wszedł za budkę coś wyjmował, Składał, zwijał i pasował, Wrócił krzywo uśmiechnięty, Ciut zziajany, lekko spięty. Liczą dolce, pięć brakuje, Zwinął w rulon gość filuje. Rulon gumką przepasował, Potem do kieszeni schował.
Coś tam mruczy roztargniony, W łeb się puka ogolony, Rękę do kieszeni wkłada, Wyjął rulon coś tam gada. Że on robi za wariata, Że to tanio, jak dla brata. Czy mu sprzedać? To pytanie, Może dać se na wstrzymanie.
Tak się droczy, waha, męczy, Wciąż się krzywi, stęka, jęczy. Wreszcie ręką na to machnął, Zaklął, splunął, sportem sztachnął. Rulon mu z niesmakiem daje, Potem piątkę mi dodaje. Facet szczerze zachwycony Tanio kupił śle ukłony.
Żwawo do tramwaju wsiada, Do pakietu czule gada, Gumkę ściąga, a w środku Sterta gazet, jak w wychodku. Z wierzchu banknot, jak należy. A gdzie reszta? Włos się zjeżył. Ze sto razy przejrzał pakiet, Przerażony w łeb się drapie.
Raz zielony, a raz biały, Z orbit mu wyłażą gały. Tramwaj wstrzymać ! Prosi, krzyczy, Szybko, prędko, czas się liczy. Ludzie patrzą, co się dzieje. Praski cwaniak w głos się śmieje. Co za nygus tu świruje, Lu go w cymbał to spasuje.
Na Bazarze Różyckiego Idzie handel na całego, Tutaj dolce tanio kupić, To jak forsę w Wisłę rzucić.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.