Wchodzę do ogrodu, aby zebrać plony W drodze - wciąż do przodu, słońca promyk Może ten raj to teren strzeżony Zamknięte osiedle dla dzieciaków z drugiej strony A może to piekło, klatka dla kanarka Walczę, by nie zdechnąć, żyję, dopóki trwa walka Sztuka mięsa, truchło, dyskant Szukasz szczęścia? Hasta la vista Wariaty znają mnie z ksywy, a nie z nazwiska Jestem niemożliwy, pęka kolejna dyszka Nie wymiękam, gdy pies kiermany wiska (HWDP) Wiesz co jest grane, czy nie znasz zjawiska? Mama da kartę znów, odwiedzasz Vitkac Versus społeczny parter, bieda, pusta miska Brutalna prawda, co sieka jak ciepła czysta Eureka, wirtuoz rapu, mordo sprawdź mistrza
Liczą się tylko najbliżsi (Połowa ludzi dookoła, to statyści) Zamiast miłości w ramionach nienawiści (Wypełniają przestrzeń, nie posiadając myśli) Liczą się tylko najbliżsi (Połowa ludzi dookoła, to statyści) Zamiast miłości w ramionach nienawiści (Wypełniają przestrzeń, nie posiadając myśli)
Masy lgną do pseudoraju, jak sneaker-pojeby do logotypów Odetnijcie mi palce, a pokażę wam wrogom kikut Jedni biją się od pobytu do pobytu Drudzy dryfują bez wstydu ze świadomością prototypu Z pietyzmem szamią owoc syfu By na końcu ich idylle miały odgłos krzyku Łączy ich wspólny mianownik Myślą, że trzymają sztos przy skroni, a to do kurwy celownik Mam swe sny ogromne A oni klątwy absurdów strzegą jak psy obronne Giną w locie, bo płyną z prądem Lecą na oślep, jak ćmy, jak w piątek my po goude Żyłem jak setki naokoło ludzi Tracąc te resztki siebie i musząc swą wolność tłumić Jebać oportunizm Kondon coś mówił, ale jak usłyszał to motto - umilkł
Liczą się tylko najbliżsi (Połowa ludzi dookoła, to statyści) Zamiast miłości w ramionach nienawiści (Wypełniają przestrzeń, nie posiadając myśli) Liczą się tylko najbliżsi (Połowa ludzi dookoła, to statyści) Zamiast miłości w ramionach nienawiści (Wypełniają przestrzeń, nie posiadając myśli)
Wymiar zagięty, odbieram astral Wyrastam z murów, ze mną ludzkości garstka #muremzabonusem, sprawiedliwości farsa Z małych detali tworzy się ostra jazda Wolny elektron na orbicie światła Matka, ostrzegając, już gardło sobie zdarła Jak się nie potkniesz, nie poznasz smaku jabłka W rajskich ogrodach czeka gościna diabła Nie ma nic za friko, nie ma tu dla ciebie nic Nie ma co się prosić życia, tylko brać twardo za ryj Synu rwij, od złych chwil wszystko efektem motyla Bywa, że gdzieś tam po latach, martwy temat znów ożywa Na siłę, na chuju, do raju, tak jak czeski bandyta Banita jest poza kontrolą, bo nie zna tego języka Unikam trywialnej papki, choć dalej jest do koryta Trafić w dychę do celu, a potem wywalić kopyta
Twój rajski ogród Może być dla innych polem minowym Rajski ogród, 2018 człowieku
Hemp Gru, HG, PRO8L3M WDZ, BPP, Oskar, Steez, Szwed (Połowa ludzi dookoła, to statyści)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.