Siedziała samotna w komnacie, wrzeciono tylko i słomy stóg, wiedziała, że to już jej koniec, któż by ją teraz wybawić mógł.
Lecz nagle pojawił się karzeł, do młodej dziewczyny przemówił: Pomogę ja ci z tym wrzecionem, coś w zamian tylko oddaj mi.
Cóż mam oddać ci, cóż mam oddać ci, byś za mnie z prostej słomy uprządł nici złote.
Pierścień, pierścień oddaj mi swój, pierścień, pierścień oddaj mi swój, a nim brzask na niebie zawita będziesz miała złotych nici zwój.
Następnej nocy znów siedziała, sama na kłódkę zamknięta, to samo wrzeciono tam stało, a nad nim piętrzył się stóg słomy.
Jednak znów pojawił się karzeł, do smutnej dziewczyny przemówił: Pomogę ja ci z tym wrzecionem, coś w zamian tylko oddaj mi.
Cóż mam oddać ci, cóż mam oddać ci, byś za mnie z prostej słomy uprządł nici złote.
Wisior, wisior oddaj mi swój, Wisior, wisior oddaj mi swój, a nim brzask na niebie zawita będziesz miała złotych nici zwój.
Ostatniej nocy już czekała, błagając by karzeł zjawił się, wiedziała, że tylko w nim pomoc, oby odwiedził ją też w tę noc.
Tak jak się stać miało, stało się, karzeł pojawił się po czym rzekł: Pomogę ja ci z tym wrzecionem, coś w zamian tylko oddaj mi.
Cóż mam oddać ci, cóż mam oddać ci, skoroś już wszystko zabrał wszystko co mogłam dać.
Dziecię, dziecię oddaj mi swe, dziecię, dziecię oddaj mi swe, nie pragnę żadnych twych przyszłych klejnotów, lecz pierwsze twe dziecko w zamian chcę!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.