Zagubiony, marzenia Był sam, wśród nocy Pozostały wspomnienia Martwo plecie z nich czas
Właśnie tak, aha Nie wiem co bym robił Gdyby nie rap Mogło być inaczej, Inaczej wyglądał by świat Zagubione marzenia Poleciały jak mewy Które miały moc One chciały nas podzielić Znów to samo miejsce Kolorowych dzielnic Czwarte piętro chłopaku Każdy z nas się zmienił Mogło być inaczej Gdybym spojrzał z innej strony Otworzyłbym skrzydła Latał nad horyzontem, domy Znów wracam Choć nie wracam do kobiet Mogło być inaczej Gdybym zrozumiał co jest dobre Gdybym mógł cofnąć czas To i tak bym nic nie zmienił Dwadzieścia-cztery lata wciąż na tej samej dzielni Popatrz na bloki Popatrz na ich obłoki Tu, gdzie biegałeś za piłką A teraz walisz wódę tu Mogło być inaczej Gdybym wiedział co jest ważne Na prawdę, pozmieniałbym wszystko co jest warte
Wiem, że tego chciałeś, kurwiu Mogłem se nie olać studiów Powiesz, że zjebałem w chuj tu Ale nie żałuje, durniu Mogłem spawać przez pół dnia Potem stawać se na drugie Potem znów oddawać umiar Waląc wódę, paląc szluga Mogłem rzucić wroty I pierdolić ten festyn Być jak wszyscy idioci Ale to dla mnie bezsens Mogłem znów dać łamigłówkę Której nikt nie skmini Będąc w ich oczach półgłówkiem Oni w moich większymi Mogłem nie mieć tej choroby Bo wiesz, mam astme Miałbym szansę łatwej drogi Z miast ambicji na czas ten Ile razy chciałem zmienić się z cynika w altruistę Tyle razy zespawałem Nie chcę utykać tych blizn, łee Mogłem dawać drugie szansy I nie daję bez przyczyny Cierpię ten mentalny kac Jak odryw od flegaminy Wiem, że mnie rozumiesz, menciu Nie żałuję tych wyborów Stoję przy tym szmycie W dumie miast Nie dybieć od oporu Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|