Obok mojego domu jest takie dużo drzewo i około piątej nad ranem każdego dnia przylatuje tutaj mnóstwo, mnóstwo wron. No i siadają na tym drzewie tak, że wygląda ono niemal jak taka wielka, czarna plama. No i często budzę się około piątej, idę na nie popatrzeć i po kilku minutach wracam do spania. I wtedy bardzo często śni mi się taki sen: śni mi się, że budzę się, bo kruki czekają na mnie na tym drzewie i każą mi szukać Cara Kruków ponieważ on chce się ze mną zobaczyć. No i ubieram się, wychodzę na swoją ulicę i idę przez chwilę przed siebie. I nagle widzę taki wielki, wielki reflektor tylko że on wysyła ciemność zamiast światła. Idę w jego kierunku i nagle znajduję się w lesie w środku nocy. No i chodzę powoli między drzewami, spaceruję i nagle widzę Cara Kruków. I on tak się przechadza, powoli z rękoma z tyłu on ma ciało jak człowiek, no i jest lekko zgarbiony a na twarzy ma maskę kruka. No i wiem, że on chciał się ze mną widzieć ale boję się wyjść z ukrycia, więc tylko się gapię jak odchodzi. No i stoję tam jak debil i nie wiem co ze sobą zrobić i po jakimś czasie słyszę takie zawodzenie uświadamiam sobie, że otaczają mnie duchy jakichś jęczących z żalu, nie wiem, z bólu dzieci więc uciekam stamtąd i biegnę przez ten las i w końcu dobiegam do takiej wielkiej, pięknej polany, na środku której stoi pałac ale na granicy lasu i tej polany te same kruki które kazały mi szukać Cara siedzą na trupie jakiegoś człowieka. No i chcę iść do pałacu, ale one mówią mi że muszę najpierw umrzeć, żeby tam wejść. Mówię im, że to jeszcze nie czas, ale one nalegają a ja powtarzam ciągle z uśmiechem "ale to jeszcze nie czas, to jeszcze nie czas"Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.