Pyli tego lata, farfocle szukają miejsca By wbić się w glebę, która urodzi pień drzewa Sosny, z której być może zbiją ci trumnę Bo wszystko w życiu zmierza do tego, że umrzesz
Jest ciąg wypadków zabójczą logiką spleciony W nim student, a jako lekarz ostatni twój znajomy Dostał święcenia kapłan, co cię odprawi Grabarz zakupił rydel nim będziesz wkopany Druki do aktów zgonu są głodne twych danych Knajpa na stypę wolna, jadłospis wydrukowany Worki na rzeczy po tobie czają się w piwnicy Nie wszystko, co ważne dla ciebie, dla innych się liczy Me memento, mori mori Me memento, Mori mori
Kaszelek, a może choroba zdefiniowana Jako śmiertelna, a zatem nieuleczalna A może koszula na twą ostatnią drogę To właśnie ta, przyjacielu, co masz ją dziś na sobie Człowiek to frajer, jest pełen głupiej nadziei I gaśnie nagle jak świeca i to nie ta z Ikei Bo ta z Ikei, że stwierdzę tu, mimochodem Gaśnie pełna zapachu, ty zgaśniesz ze smrodem Me memento, mori mori Me memento, Mori mori
Pijany kierowca być może rano wjedzie w przystanek Spadnie dachówka na głowę, piorun porazi zbłąkany Użądli w gardle pszczoła z pączusiem połknięta Zawał, czy wylew, rzecz ludzka, banalna, pamiętaj Gangrena wpełznie do rany, zadławi skórka od chleba Nie życzę, ale scenariusz jest zgoła nie w moich rękach Bo w nich akurat dzierżę twoją polisę Zastanów się nim wyjdę z nią bez podpisuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.