Jo jest ślązok, Śląsk moja dzielnica, ta stara rudera to moja kamienica. Z moją rodziną mieszkom przy Wolności, ta okolica niemiła jest dla gości. Ja też czasem to sie troche boje, kiedy wracam po imprezie, albo z wodopoju, Który czynny cała doba - delira nie choroba, Więc pije codziennie z moimi kolegami, cały tydzień po pietnastym jesteśmy bogami. Kiedy kończy sie kasa trzeba skroić klienta, tylko żeby był pijany, żeby nic nie pamiętał Bo inaczej, może glinom powiedzieć - skasuję szmatę, za człowieka pójdę siedzieć.
I kto mi w to uwierzy?
Żyję z dnia na dzień, ciężko żyć inaczej. Kiedy w nocy nie wracam, moja matka płacze; Myśli, że zabili mnie gdzieś w ciemnej bramie - chcę ją uspokoić, więc tłumacze mamie: Mama nie bój, bezpieczny twój synek. W kieszeni mam giwerę, w niej pełny magazynek; W drugiej, mówie ci bez kantu, mam kastet - to jest rączka od hydrantu. Patrze na matke, nie wiem co się dzieje, chciałem ją upokoić - ona prawie mdleje; Nie wiedziałam, mówi, że mam w domu zbrodniarza; nic nie rozumie, to się często zdarza. Słuchać już tego nie mam ochoty, że dla niej najważniejsze są moje galoty, Żebym pięknie wyglądał, miał czystą szyję, żebym uczył się dobrze - tym tylko żyje.
I kto mi w to uwierzy?
To konflikt pokoleń mówi mój tata, on wiele wie o życiu, już ma swoje lata; Na tej samej ulicy twardo wychowany, wcale się nie dziwi gdy wracam pijany. On wie, co to znaczy w sywie być. On dobrze rozumie, co to znaczy gnić Na tej samej ulicy dostał pierwszy raz, tu pierwszy raz pił i na babę wlazł; On wie, że życie to nie je bajka, trza na tytoń zarobić by zapalić fajke. Jemu udało się wyrwać z tego gnoju, mieć trochę pieniędzy i trochę spokoju.
I kto mi w to uwierzy?
Zaś mój wujek rozumie to dokładnie. Jak nie siedzi w pierdlu, czasem do nas wpadnie. Przyniesie flaszkę, co świeżo ukradziona, on pije z żalu, rzuciła go żona, Wcześniej on w nią rzucił piłą od metalu, cztery długie miesiące przeleżała w szpitalu; On cztery lata w kiciu bo to recydywa - to się nazywa miłość nieszczęśliwa. Żeby wyjść na zwolnienie wymyślał sposoby, wstrzykiwał se żółtaczkę i inne choroby. To i tak dobrze, bo jego kolega obciął u nóg palce - do dzisiaj nie biega.
I spróbuj tu żyć inaczej.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.