Patrząc w błękit nieba, o wolności marzę, że jak orzeł latać, gdzieś tam pośród gwiazd
I w promieniach słońca, skrzydła swe ogrzewać, a jak noc mnie złapie, schronić się u gwiazd.
Ale jak to zrobić, latać nie mogę, trudno się oderwać, w stronę słońca wzbić.
Może kiedyś słońce, zleci tutaj do mnie, może mnie otuli, i uniesie się.
Rozłożę swoje skrzydła, i dzisiaj wzniosę się, ucieknę od nadziei, od płaczu i od łez, a jeśli tak przypadkiem, na Boga natknę się, to powiem mu, mój Boże wolność to piękna rzecz!
Patrzę na takiego, tak każdego ranka, razem z słonkiem wstaję, kładę się z nim spać.
Tylko nie wiem czemu, świeci coraz słabiej, pewnie zapomniało, że z nim tańczyć chcę.
Moje Ty słonecko, posedłby do Ciebie, po chmurkach boso, ale nimom jak.
Pujdze tutaj ku mnie, na maluszko chwilke, złapze mnie za rence, zatańcymy se!
Moje Ty słoneczko, poszłabym do Ciebie, po chmurkach podążając, ale nie mam jak
Proszę zejdź tu do mnie, choć na małą chwilkę, podaj mi swą rękę, taniec zaraz zacznie się. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|