Rozśpiewane u sanek Cichły dzwonki wśród gór Ziewający, zaspany Skrył się księżyc za bór Przytuleni do siebie Odjechaliśmy w mrok Świerki w czapach ze śniegu Przystawały co krok
To miał być tylko spacer Krawędzią nieba i Tatr Lecz stało się inaczej Powiał figlarny wiatr Tak wiele ciepła przyniósł W uśmiechu twoich ust Stopniały zimne serca Ustąpił z nich chłód
Później były wycieczki Srebrny księżyc i zmierzch Białe śniegu płateczki I kolejka na Wierch Tak minęło czternaście Czułych nocy bez słów Kiedy wiatr strącał gwiazdy I nam rzucał do stóp
A miał być tylko spacer Krawędzią nieba i Tatr Lecz stało się inaczej Powiał figlarny wiatr Tak wiele ciepła przyniósł W uśmiechu twoich ust Stopniały zimne serca Ustąpił z nich chłódTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.