Jako oliwka mała pod wysokim sadem Idzie z ziemie ku górze macierzyńskim śladem Jeszcze ani gałązki, ani listków rodząc Sama tylko dopiro szczupłym prątkiem wschodząc Tę jeśli, ostre ciernie lub rodne pokrzywy Uprzątając, sadownik podciął ukwapliwy Mdleje zaraz, a zbywszy siły przyrodzonej Upada przed nogami matki ulubionej
Tak ci się mej najmilszej Orszuli dostało Przed oczyma rodziców swoich rostąc, mało Od ziemie się co wzniówszy, duchem zaraźliwym Srogiej śmierci otchniona, rodzicom troskliwym U nóg martwa upadła Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |