Wrzesień jak dywan jakich nie bywa Często ostatnio Płowo zielony dywan zdobiony Słońcem dostatnio Pejzaż gorący rżysk i stygnących Gwiazd w zimnym niebie Smutku co zawisł kluczem żurawi Pejzaż bez ciebie
Dzień za dniem, sen za snem Pełnia i nów, i słońce znów Noce i dni wciąż nazbyt ładne Zmierzchy i świty bezradne
Rower zmęczony płosząc gawrony Sunie drożyną Jedzie listonosz już pod czerwoną Jest jarzębiną Na skwar narzeka, ma dla mnie przekaz Złotych sto dziewięć Tą samą drogą wraca, nikogo Pejzaż bez ciebie
Dzień za dniem, sen za snem Pełnia i nów, i słońce znów Noce i dni wciąż nazbyt ładne Zmierzchy i świty bezradne
Na horyzoncie topi się słońce W złocie czerwonym Rzeką nadpływa siwa flotylla Mgiełek wieczornych Idę przez pole gdzie dwie topole Drzewo przy drzewie Patrzą z wysoka w przestrzeń jak otchłań Pejzaż bez ciebie
Dzień za dniem, sen za snem Pełnia i nów, i słońce znów Noce i dni wciąż nazbyt ładne Zmierzchy i świty bezradne
Chyba to sprawił wrzesień Że prawie nic już nie czuję Słucham jak teraz upał zamiera Cisza pulsuje Pewno ci dobrze gdzieś o tej porze Pewno przyjemnie A wokolutko pejzaż bez smutku Pejzaż beze mnie
Dzień za dniem, sen za snem Pełnia i nów, i słońce znów Noce i dni wciąż nazbyt ładne Zmierzchy i świty bezradne
Noce i dni, o których nie wiesz Jesień i pejzaż bez ciebie ---------------------------------------------------------------- tekst edytował: krzada1956Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.