Po wieczerzy już zmyte naczynka We śnie leży spowita dziecinka Którą los na pociechę mi dał Za kolejną pomyłkę dwóch ciał
Nastawiony już budzik na szóstą Mętnie senne odbija mnie lustro Tylko ja czuwam jeszcze W moim oknie na piętrze I w uśpioną uliczkę mą krzyczę
O Romeo, słowiczy sokole O tęsknoto niewieścich pokoleń Otworzyłam ci okno Na tę moją samotność O Romeo, czy jesteś na dole Czy jesteś na dole?
A na dole jak zwykle nikogo Może kolej z Werony za drogo Może konno wyruszył, a koń Nieżyczliwie odnosi się doń
Może nie ma na klimat nasz palta Może jeszcze dokańcza Tybalta Może zły mu Kapulet Sprzeniewierzył amulet Więc w uśpioną uliczkę mą krzyczę
O Romeo, słowiczy sokole O Romeo, już na mnie jest kolej Otworzyłam ci okno Na tę moją samotność O Romeo, czy jesteś na dole Czy jesteś na dole?
A na dole odpowiedź jest ciszą A na czole mym troska o przyszłość Co to będzie za miesiąc jak wiek Kiedy drogi zawieje ci śnieg
Codzień gorsza Romeo, pogoda I ja jestem codziennie mniej młoda Do klasztoru ci zbiegnę Lub innemu ulegnę By w uśpioną uliczkę znów krzyczeć
Nie ma ciebie, Romeo na dole O Godocie niewieścich pokoleń Otwieramy ci okna W każdym oknie samotna Patrzy w pole Gdzieś wywiódł ją. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|