czy zjawi się gość taki ubrany z pańska we fraki by porwać mnie w świat daleki za morza, góry i rzeki
gdy taki dzień nastanie klęknę przed nim na kolanie tyś mój na wieki, o panie tak powiem, me kochanie
niech mnie pan zabiera nagutką jak stoję życie mi doskwiera niczego ja się nie boję
ja na wieki jestem twa ja na wieki jestem twa ja na wieki jestem twa ja na wieki jestem twa
czekały cię moje dłonie moje ręce, me ramiona ramiona pełne czekania drętwe czekaniem oczy moje wypatrywały cię patrzyły moje oczy na każdy znak na ślad znaku na podejrzenie serce me gorące zawieszone w piersi piersi płonące piekłem oczekiwania udręki kładziesz rękę na mym łonie łonie dojrzałym jak śliwki jak one ociekające sokiem czekały cię moje ręce moje dłonie, me ramiona
wyśniłem cię, wymarzyłem ręką noc przebiwszy najpierw miałaś być głupia jak aksamit a skóra twa gładkością woła serce jak ircha miękkie łagodna miałaś być jak mleko brzuch twój widziałem jako niebo jak parkiet dla mych myśli głowy piersi jak psy w koszykach uda- rury gorącego pieca postać wiotka jak świst bata i tyłek... myślałem także o tym miałaś być ciepła i głupia jak aksamit miałaś być ciepła i głupia jak aksamit miałaś być ciepła i głupia jak aksamitTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.